Rajd #8 – małopolskie


 

Na początek obietnica – drugiego etapu małopolskiego już w tym roku nie będzie! ;) Na żadnym z pozostających do rozegrania rajdów nie zaznacie już takich przewyższeń, tylu podjazdów i takiej „męczarni”. Zgodnie z zapowiedzią – w tej edycji był to etap „królewski”, najbardziej wymagający i bez wątpienia najtrudniejszy. Niektórzy lekko się przeliczyli ze swoimi możliwościami i po 36 km (wliczając paręset metrów spacerów w najstromszych miejscach) rozsądnie „przesiedli się” na wersję MINI (początkowo powodując przy tym mały bałagan w wynikach). Ale obserwując reakcje na trasie i patrząc przez pryzmat wszystkich startujących, choć zdarzały się ciężkie momenty i chwile zwątpienia, to jednak „rzeźni” nie było, za to satysfakcja z pokonania przygotowanych trudności – ogromna. Szczególnie, że miało to miejsce w pięknych okolicznościach przyrody – i tym razem znalazło się jakby więcej czasu, by porozglądać się na boki :)

Oprócz krzepiących widoków Matka Natura nie poskąpiła też błękitu nieba, słonecznych promieni i kilku dodatkowych stopni na temperaturowej skali – nie wiadomo skąd nagle zrobiło się prawdziwe lato. Woda nie tylko służyła więc do picia, ale i do polewania głowy, nóg czy rąk, a na bufecie to już w ogóle odchodziły regularne prysznice :) Nic dziwnego, bo tempo było solidne, a na krętych i wąskich drogach za najszybszymi niełatwo było nadążyć nawet samochodem (!). Co ważne jednak i niezmiernie nas cieszy – rajd ponownie przebiegł spokojnie i bezpiecznie, a służby medyczne nie potrzebowały interweniować.

Tytułem przypomnienia – trasa rajdu liczyła 117,5 km, a łączne przewyższenie ok. 2.000 m „wzięło się” z 15 (!) dłuższych i krótszych podjazdów. Byli tacy, którym z każdą kolejną górką uśmiech tylko się poszerzał. Wiadomo – będzie z czego zjeżdżać! ;) Większość ten domiar wspinania przyjmowała jako chleb powszedni kolarskiej doli i niedoli, z czasem jednak coraz tęskniej wypatrując mety w Myślenicach. Ale byli też i tacy, którzy pół żartem – pół serio chcieli zawracać już pod Kamiennikiem, na Kobielniku nabierali przekonania, że to wcale nie jest zły pomysł, a pod Lubomirem byli już pewni, że może Beskid Wyspowy to jeszcze nie żadne Himalaje, ale na ten moment starczy – koniec i basta! A tu nawet w wersji MINI do pokonania pozostawały choćby Wierzbanowa i „kolejka górska” nad Jeziorem Dobczyckim… Zawodników startujących na pełnym dystansie czekało tych atrakcji o wiele więcej, z punktem kulminacyjnym na Przełęczy Rydza-Śmigłego pod Mogielicą (700 m npm). Zgodnie z zamysłem, prowadzący tam blisko 7-kilometrowy podjazd okazał się pysznym kawałkiem rajdowego tortu – nieprzesadnie wymagającym (nie licząc początku i końcówki nachylenie było niewielkie), przyjemnie spokojnym i oczywiście bardzo malowniczym. Takich fragmentów na trasie było rzecz jasna więcej, ale jakoś ten zapadł Uczestnikom w pamięć szczególnie.

O wątek sportowych emocji zadbało kilkunastu zawodników, choć kwestia obsadzenia podium „rozstrzygnęła się” daleko przed metą – do ustalenia pozostawała tylko kolejność. „Lekkością prowadzenia” znów zaimponował Łukasz Pękala (Poznań), który przed ostatnim podjazdem na wszelki wypadek odłączył się jeszcze od dwóch kompanów, wypracował kilkadziesiąt sekund przewagi i samotnie dojechał do mety. Nieziemską wytrzymałością zaimponował z kolei Marcin Mystkowski (Warszawa), który przyjechał jako drugi – podobnie jak dzień wcześniej na Podkarpaciu. Honoru Małopolski oraz Gospodarzy dzielnie bronił trzeci Konrad Dobosz pochodzący z położonego nieopodal Sieprawia. Wśród Pań ponownie bezkonkurencyjna okazała się Roksana Orzyszek (Rydułtowy), a na pokonanie pełnego dystansu porwały się również [tradycyjnie] Agnieszka Oskroba (Warszawa) i Anna Guzek (Gliwice). Z wersją MINI zmierzyły się natomiast Paulina Niziołek (Kraków) oraz Agata Motyl-Adamczyk (Niepołomice).

Ponieważ rajd małopolski był ostatnim w wiosennej odsłonie tegorocznego cyklu, pokusiliśmy się o sprawdzenie sytuacji w klasyfikacji generalnej. Rycerzem Wiosny okazał się Sławek Niziołek (Warszawa), który wyprzedza będącego na fali wznoszącej Sebastiana Gruszkę (Gdańsk) i naszego poznańskiego Króla Gór Łukasza Pękalę. Kilka punktów za podium kręci Senior Bogusław Pruciak (Piekary Śląskie), a piąty jest niedawny lider Dawid Koza (Kochanowice). Na dodatkowe uznanie zasługuje determinacja Przemka Piotrowskiego (Kalisz), który po zamęczeniu w sobotę haka przerzutki, rajd małopolski przejechał na za małym o 2 rozmiary, naprędce pożyczonym gravelu – ale dzięki temu wciąż ma na koncie komplet startów, pamiątkowych medali i… 6. miejsce w „generalce”! Wśród Pań znów samodzielnie prowadzi Agnieszka Oskroba, ale znając Koleżanki-Warszawianki (do pary Kasia Borkowska-Dudman), to w drugiej części sezonu wykonają pewnie jakąś woltę, by na koniec cyklu zrównać się punktami ;) Trzecia aktualnie jest Roksana Orzyszek, która we wszystkich 3 tegorocznych startach okazywała się najszybsza, a ponoć nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa!

Wszystkim Uczestnikom pięknie dziękujemy za wspólną zabawę oraz gratulujemy sportowego ducha i niespożytych pokładów energii! Już teraz zapraszamy na letnią serię rajdów – albo na przyszły rok!

Serdeczne podziękowania składamy również Gospodarzom rajdu (Miasto i Gmina Myślenice, Powiat Myślenicki oraz Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego), jak również Partnerom całego Cyklu (MARTOMBIKE, GOGGLE, ALPINBIKE / SPORT ARSENAL) oraz Patronom (Ministerstwo Sportu i Turystyki, Polska Organizacja Turystyczna, PTTK, Rowerem przez Polskę, Magazyn bikeBoard).

 

KLASYFIKACJA GENERALNA (na półmetku zabawy)