Rajd #8 – wielkopolskie


Takiego Rajdu też jeszcze nie było! Po raz pierwszy w tej edycji, to właśnie Wielkopolska przywitała nas prawdziwie wakacyjną pogodą. Na błękitnym niebie ani jednej chmurki, a temperaturowe słupki grzały się w ciągu dnia grubo powyżej 30 kresek. Lampa, skwar, patelnia! I chociaż w takich warunkach przewagę zyskują inne sporty (oraz „sporty”), to na starcie pojawiła się całkiem liczna Grupa Rowerowych Entuzjastów. Z gorącym dystansem gotowi byli zmierzyć się zarówno kolarze indywidualni, jak i dumnie reprezentujący lokalne kluby i zrzeszenia (tu bezsprzecznie prym wiodły Mosina i Czempiń), którzy niejednokrotnie „zespołowo” nadawali tempo w peletonie.

Zwyczajowo wśród Uczestników pojawili się też śmiałkowie na rowerach turystycznych czy MTB oraz Seniorzy kolarstwa. Zwyczajowo też – kto nieopatrznie próbował dotrzymać kroku najszybszym, ten dość szybko tracił siły (a dziś jeszcze wodę) i płacił wysoką cenę za swoje harce. W początkowej fazie faworytem wszystkich był CIEŃ, hojnie użyczany przez drzewostan Rogalińskiego Parku Krajobrazowego. „U Dezyderego” znacząco na popularności zyskała WODA, której zeszło tego dnia pół cysterny. Przy tej okazji chwali się Uczestnikom, że rozsądnie i bez nadmiernego pośpiechu uzupełniali w bufecie swoje zapasy. Zresztą atmosfera ponownie była znakomita i bardzo koleżeńska, stanowiąc kolejny dowód na to, że „dla frajdy” można jeździć i szybko i bezpiecznie! W tym kontekście świetnym przykładem był też przejazd przez sielankowo niedzielny Kórnik (piesi na pasach, parkujące przy rynku auta), który zawodnicy pokonali na lekkim hamulcu, płynnie sunąc za samochodem technicznym.

W miarę narastającego dystansu czołowa grupa oczywiście delikatnie się wyszczuplała, a w niewielkich odstępach podążały kolejne mniejsze lub większe grupki. Jak to często u nas bywa, mocniej „pękło” chwilę po bufecie, który tego dnia cieszył się wyjątkowym wzięciem, a dodatkowo jeszcze przeżył skomasowany najazd pierwszej Grupy :). W każdym razie niedługo potem nastąpiły 4 szybkie odcinki: najpierw do Turwi, a dalej do Czempinia, do Grabianowa i do Krajkowa/Baranowa. Kto miał nadmiar pary w nogach, ten po drodze skutecznie go upuszczał, kto zaś parę wytwarzał na bieżąco – mógł cieszyć oczy okolicznym krajobrazem :)

W tej sytuacji, po lekko ponad 3h wspólnej jazdy, o etapowe łupy powalczyło aż 9 kolarzy. Najszybszym finiszem popisał się Marcin Marcinkowski, drugi był Marek Czyż, a trzeci Jakub Michalak. Emocje jeszcze dobrze nie ostygły, gdy w bezpośrednim pojedynku na mecie pojawiły się Panie – pierwsza była Paulina Kilkowska, która wyprzedziła Agatę Korczyńską, a nieco później przyjechała Mariola Buchert.

Dystans był niemały, warunki tropikalne – więc tego dnia ręce same składały się do oklasków, gdy do mety przyjeżdżali kolejni Uczestnicy – zarówno Seniorzy jak i Młodzież, kolarze szosowi i turystyczni, doświadczeni jak i nowicjusze, dla których była to sposobność do sprawdzenia możliwości własnego organizmu. Były skurcze i chwile zwątpienia – podprowadzanie roweru nawet! Ale z czasem na wszystkich twarzach pojawiła się niczym nieograniczona radość, a niekiedy nawet duma [w pełni zasłużona!]! Dziękujemy wszystkim bez wyjątku – również tym, którym z różnych przyczyn nie udało się prawidłowo ukończyć Rajdu. Gratulujemy stworzenia świetnej atmosfery i znakomitej postawy na trasie. I zapraszamy ponownie!