Rajd #5 – świętokrzyskie


Za nami już V rajd, a dopiero pierwszy raz Uczestnicy przyjechali NAPRAWDĘ zmęczeni  Zgodnie z zapowiedzią – Góry Świętokrzyskie potrafią dać się mocno we znaki nie długością podjazdów czy ich wysokością, ale przede wszystkim częstotliwością. Krótkie, szarpane, nawet nie bardzo strome – przy 28 stopniach C w cieniu (kto u licha kazał jeździć w cieniu!!) – dawały niewiele wytchnienia. Dodatkowo swobodny oddech przygniatała napierająca zewsząd wspaniała przyroda – i tylko przebiegające „na dziko” kaczki dawały upust westchnieniu ulgi (że się w żadną nie trafiło!).

Nie brakowało jednak pozytywnych emocji, odrobiny dramaturgii i uśmiechniętych twarzy. O świetną atmosferę „przed”, „po” i „w trakcie” Rajdu zadbali bowiem solidarnie stali już Bywalcy, jak i zupełni Nowicjusze. Próżno było szukać barków, łokci czy innych przepychanek – Rajdowcy zgodnie kręcili „dla frajdy”, a na odrobinę sportowej rywalizacji starczyło czasu i okazji wszystkim, którzy mieli na to ochotę (czasem tylko brakło sił ).

O ile pierwsze 11km było ”rozjazdowe” i tylko wstępnie podzieliło Grupę, o tyle podjazd pod Przełęcz Krajeńską (ok. 2,5km kręcenia przy średnim nachyleniu rzędu 5%) okazał się być wymagającym sprawdzianem i dokonał pewnej selekcji. Tym, którzy stracili kontakt z czołówką przypadła w udziale przyjemność spokojniejszego przejazdu przez opadający w dół fragment Świętokrzyskiego Parku Narodowego, aby od Świętej Katarzyny czy Bodzentyna do Nowej Słupi jechać już w liczniejszym składzie. Tu jak magnes przyciągał pociąg prowadzony przez Marka i Kasię Lipińskich – już nie express, ale z pewnością „pospieszny”, do tego w przyjaznych, komfortowych warunkach

To właśnie w Nowej Słupi zaczynał się 15-kilometrowy „segment”, który w największym stopniu zweryfikował kondycję Uczestników. Pozornie nieszkodliwy, nacechowany paroma kilkusetmetrowymi hopkami, okazał się szczególnie wymagający. Jeśli bowiem chciało się utrzymać w miarę wysokie tempo, należało solidnie pracować również na zjazdach – w przeciwnym wypadku średnia prędkość spadała do oszałamiających 20-25 km/h i zostawało się w tyle…Oczywiście nic w tym złego, wręcz przeciwnie – bo krajobrazy przednie, a ruch niewielki – ale do przejechania pozostawał jeszcze szmat drogi. I gdzie tu miejsce na odpoczynek!

Warunki diametralnie zmieniły się po bufecie – profil trasy łaskawie się wypłaszczył, a przyroda pozostała przecudna. Genialne wręcz lasy w okolicach Cisowa, Korzenna, Głuchowa czy Szczecna dały wyczekiwaną porcję wytchnienia, a zupełnie puste drogi, często o świeżo odnowionej nawierzchni, pozwalały sunąć beztrosko do przodu. Niektórym siły wróciły do tego stopnia, że popisywali się fantazyjnym finiszem, który był usytuowany – a jakże – na zupełnie niewinnie wyglądającym podjeździe. Niewinnie – gdy pokonuje się go samochodem w drodze na start, bo po blisko 4 wyczerpujących godzinach spędzonych na rowerze nie chciał się już tak szybko skończyć.

W kontekście rywalizacji sportowej klasą samą dla siebie był Rafał Oleś, który w pokonanym polu pozostawił Michała Bujana i ambitnie goniącego ich Janusza Bańkę (ponoć zbieżność nazwisk z patronującym nam Ministrem Sportu i Turystyki Witoldem Bańką przypadkowa, ale kto to tam tak naprawdę wie ). Pierwsza Trójka dojeżdżała na metę pojedynczo, natomiast ciekawe widowisko rozegrało się w walce o 4. miejsce, gdzie z czteroosobowej grupki najwięcej sił na podjeździe zachował Piotr Jarząbek, a Wojciech Stępkowski dzięki zajęciu 5. miejsca wysunął się na prowadzenie w „generalce”.

Jak zwykle znakomicie pojechały też Panie, wśród których ostatecznie triumfowała Katarzyna Lipińska przed [szybką jak] Wiatr Anetą. Tym razem trzecia była reprezentantka lubelszczyzny Marzena Puchała. W ogóle lubelski zaciąg pięknie tego dnia znów dopisał, czego efektem dominacja w Klasyfikacji Generalnej Grand Prix. Po świętokrzyskim rajdzie na czoło wysunęła się grupa Uczestników, którzy wzięli udział w 3 z 5 rozegranych etapów. Stawce przewodzi Wojciech Stępkowski (Lublin), a o cień szprychy za nim są Piotr Jarząbek (Sadów) oraz Robert Pokora (Lublin).

Tymczasem wszystkim Uczestnikom gratulujemy wspaniałej rowerowej postawy i dziękujemy za wspólną zabawę! Do zobaczenia na kolejnych Rajdach!