Rajd #13 – lubuskie


Trzynasty (szczęśliwy!) rajd tegorocznej edycji przypadł na województwo lubuskie. Znanymi tylko sobie sposobami rozciągnęliśmy Ujście Warty aż po Ośno [Lubuskie], gdzie nad malowniczym jeziorem Reczynek zaplanowane były start i meta oraz kilka pośrednich punktów programu – choćby takich, jak wspólna „runda dookoła Reczynka” na rozgrzewkę, czy „międzymeta” (koniec dystansu MINI dla jednych, a początek finałowej rundy dla drugich). Brzmi to wszystko bardziej skomplikowanie niż miało miejsce w rzeczywistości, ale w efekcie chyba nikomu nie sprawiło kłopotu.

Mimo niezbyt sprzyjającej pogody (przelotne deszcze z rana, spore zachmurzenie i wzmagający się wiatr) nad Reczynek przybyła wcale liczna grupa Rowerzystów – ciekawych „co to się będzie działo”. Dziewczęta i chłopcy, panie i panowie, młodsi i starsi; kolarze, triathloniści, Ośniańskie Morsy… – było przeróżnie, a przede wszystkim wesoło i kolorowo!

Tak na wszelki wypadek – tempo od początku było mocne, a warunki dyktował wiatr. Po kilku z pozoru niewinnych podjazdach w kierunku Sulęcina – przy akompaniamencie mocniejszych dmuchnięć i szarpnięć – na czele uformowała się dziesięcioosobowa czołówka, która niemal w komplecie dojechała do mety. Z tyłu potworzyły się pomniejsze, zgodnie współpracujące i solidarnie ochraniające się 4-, 3-, 2-osobowe grupki. Nawet wśród amatorów rekreacji i turystyki rowerowej mało kto tym razem jechał w samotności – Uczestnikom powłączały się mechanizmy obronne i dzięki temu było raźniej!

Nie znaczy to bynajmniej, że rajd upłynął w atmosferze walki o przetrwanie czy graniczące z cudem ukończenie 112km dystansu. Absolutnie nie! Nawet w zastanych okolicznościach przyrody na każdym niemal kilometrze na kolarzy czekały krajobrazowe atrakcje i to one wyznaczały główny kurs. Z jednej strony spokojne wody Reczynka i majestatyczne wręcz Ujście Warty czyniły wysiłki by zawładnąć umysłami żądnych frajdy rowerzystów. Z drugiej – w szranki stawały zielone rozlewiska Warty, Postomii czy Łęczy (choć tym razem pozbawione świergotu ptaków czy cykania owadów). Z trzeciej – radośnie pedałujących otaczały piękne lasy, które niejednokrotnie dodatkowo punktowały skutecznie chroniąc od mocnych podmuchów. Ponadto, wbrew obawom, Uczestnikom niespecjalnie przeszkadzały samochody, albowiem na ruchliwszych odcinkach natężenie było sobotnio-umiarkowane, a długimi kilometrami było najzwyczajniej pusto!

W tej urozmaiconej i nieprzewidywalnej atmosferze musiał wszakże znaleźć się jakiś punkt zaczepienia, coś typowego i charakterystycznego dla tej Edycji GPA. Zadbał o to Mirosław Szraucner, który nie dał się urwać na ostatnim niby-podjeździe, a następnie w swoim stylu pomknął z prędkością ponad 60 km/h po prowadzącym lekko w dół finiszu po kolejne zwycięstwo w naszym Cyklu. O pół sekundy za nim linię mety przecięli Piotr Śliwian i Grzegorz Rogoziński, a nierozstrzygnięty bój o IV miejsce stoczyli Wojciech Saleniuk i Piotr Jarząbek.

Powodów do sportowej i turystycznej satysfakcji tego dnia było więcej, dlatego podczas dekoracji – oprócz strojów sportowych dla najszybszych zawodników – wręczyliśmy sporo upominków, a dzięki zaangażowaniu Gminy Ośno Lubuskie wręczone zostały też okolicznościowe statuetki (w tym dla najwyżej sklasyfikowanego mieszkańca Miasta, którym okazał się 7. na mecie Krzysztof Gurgul).

Będąc ciągle pod wrażeniem niezwykłej atmosfery dziękujemy wszystkim za wspólną zabawę i fantastyczne uczestnictwo! Do zobaczenia przy kolejnej okazji!