Nietęgie miny mieli ci, którzy stanęli w Pieckach na starcie rajdu warmińsko-mazurskiego! Prognozy były w sumie nienajgorsze, ale jakoś tak było chłodno, pochmurno i ogólnie niezbyt przyjemnie. Oczywiście do czasu, gdy co bardziej zapobiegliwi postanowili odziać się w długi rękaw i… może jeszcze przez następnych 15-20 minut. Zaczęło bowiem rozpogadzać się do tego stopnia, że po raz pierwszy „zarządziliśmy” dodatkową przerwę, by jednak każdy mógł się pozbyć nadmiaru odzienia.
Rozluźnieni przy sierpniowej niedzieli i zdeterminowani spędzić wesoły dzień na rowerze Uczestnicy dość ostro ruszyli w stronę „rozgrzewkowego” podjazdu przez Jakubowo i Probark. Pierwsze trudności nikogo nie zniechęciły, a wielu zaostrzyły apetyty na szybką jazdę. Mimo to nikt nie protestował, gdy na prowadzącej przez Mrągowo ścieżce rowerowej trzeba było ograniczyć tempo do bezpiecznych 20 km/h, a zamiast miarowego szumu gum co chwila słychać było wesołe „Uwaga, jedziemy!”, a gdy przedpołudniowy tłumek wczasowiczów się rozstępował – gromkie „Dziękujemy!”
W tej sytuacji od Mrągowa rajd rozpoczął się nieomal „na nowo”. W czołowej Grupie z początku żwawo kręciło 13-14 kolarzy – i tyluż za nimi, w powoli zwiększającym się dystansie. Mimo malowniczego otoczenia kilku Uczestnikom włączył się tryb „jazda do przodu” i spod kół coraz wyraźniej zaczęło ubywać kilometrów. Jak donoszą meldunki z radaru zainstalowanego na najwyższej wieży Zamku w Rynie (można je np. porównać z segmentem utworzonym na Stravie), tempo na mocno pagórkowatym, 33-kilometrowym odcinku „do bufetu” w Wilkasach wynosiło – bagatela! – 37 km/h.
Gdy pierwsi kolarze zaczęli opuszczać bufet, nad imponującą mariną w Wilkasach całkiem śmiało wychodziło już słońce, które później ochoczo połyskiwało na jeziorach mijanych w kierunku Mikołajek. Tym samym okolica nabrała dodatkowych kolorów, a niepowtarzalnego uroku dodawały charakterystycznie lipowe aleje rozciągnięte nad drogą w kształcie parasola. Chwilowo teren się wypłaszczył, więc zwolennicy rekreacyjnej jazdy mogli złapać porcję orzeźwiającego oddechu i bez nadmiernego wysiłku cieszyć oczy otaczającym krajobrazem.
Jednak w tych sprzyjających okolicznościach niektórzy ani myśleli zwalniać, więc prowadzący pociąg najpierw mocno się rozciągnął, a w okolicach 73. kilometra ostatecznie pękł i odczepił ze składu kilka wolniejszych wagonów. Jeszcze przed „kostką” i korkiem w Mikołajkach wykrystalizowała się 7-osobowa czołówka, która mimo kilku ambitnych prób zmiany stanu rzeczy ani nie dała się już doścignąć, ani nie była zdolna kurczyć się dalej – i w takiej liczbie dojechała aż do mety.
Co by się jednak nie działo na trasie, to jeśli dochodzi do finiszu z grupy, wówczas górą przeważnie jest nasz stały Uczestnik, Mirosław Szraucner – tak było i tym razem! Za nim „gęsiego” kreskę przekroczyli lider Klasyfikacji Generalnej Piotr Jarząbek (drugi jeszcze nie był!), Olsztynianin Paweł Senyszyn, a następnie Błażej Chełstowski, Jacek Maron, Daniel Strzelecki i Sylwester Jakacki (do którego najbardziej ze wszystkich pasuje tu określenie „Reprezentant Gospodarzy”). Natomiast z dwóch startujących Pań szybsza okazała się Roksana Orzyszek, a bardziej wypoczęta i zrelaksowana – Agnieszka Karasińska.
Skoro karty zostały rozdane, to pozostałym Uczestnikom wcale się już tak nie spieszyło (niektórym zresztą nie spieszyło się od początku!), niemniej na metę dojeżdżali w imponującym jak na trudy etapu czasie. Dość powiedzieć, że nawet Tomek Ordza, który kategorycznie stawia na formułę „dla frajdy” i konsekwentnie wykorzystuje możliwości spędzenia na trasie jak największej ilości czasu, przejechał mazurski Rajd w mniej niż 5h, czyli niewiele ponad godzinę dłużej od najszybszych. A czy to dużo, czy to łatwo i czy przyjemnie – najlepiej przekonać się osobiście startując w jednym z pozostałych jeszcze Rajdów!
A tymczasem wielkie gratulacje i podziękowania za prześwietny udział dla wszystkich, którzy przejechali z nami Rajd Mazurski!! Do zobaczenia!!
- Rajdy Dla Frajdy na Warmii i Mazurach – w tym roku bardziej na Mazurach!
- Patrząc na listy startowe zapowiadał się liczny udział Kobiet…
- … ale ostatecznie przyjechać odważyły się tylko dwie – Agnieszka (z Jarkiem)…
- … i Roksana (z Chłopakami)
- „I cóż tam sprawdzasz, Błażeju?” „Typy bukmacherów – jesteśmy wysoko!”
- Na odprawie – jak zwykle – dużo o bezpieczeństwie…
- … i o tym, że nawet jeśli się ścigamy, to bez „napinki”, w fajnej atmosferze!
- Z początku było niepokojąco chłodno, więc dość gadania – czas ruszać!
- Skoro Mazury, to pogoda bardziej dla żeglarzy niż dla kolarzy
- Stąd u niektórych długie rękawki czy bluzy…
- … a nawet sztormiaki i peleryny :)
- „Dawaj Aga – wszyscy już pojechali!”
- Romantycznie, prawda? :)
- Na szczęscie Szymon i Tomasz mieli na ten dzień inne plany :)
- Na Mazurach Darek był jedynym „nie-szosowcem”
- Do Mrągowa wiodła rowerowa ścieżka, z której niektórzy elegancko skorzystali – brawo Wojciech! (oraz Darek w tle)
- Rafał jest zabezpieczony na każdą okoliczność – dobytek w plecaku, telefon z nawigacją przytwierdzony do kierownicy Finn’em, a do tego jeszcze Merida na ramę!
- Piotr i Jacek – dwóch obieżyświatów, którzy dobrali się jak w korcu maku!
- Za to Jarek pilnował Agnieszki jak oka w głowie – żeby nie poszła na żagle? ;)
- Podobnie jak dzień wcześniej, Roksana przebiła dętkę na pierwszej nadarzającej się dziurze i znów spędziła dzień „w pogoni”
- Komunikat dla wpatrzonych w czubek własnej kierownicy – tak, jechaliśmy tamtędy!! :)
- I tędy zdaje się też :)
- Długimi fragmentami współpraca z tyłu układała się bardzo fajnie
- Podobnie z przodu, gdzie momentami spod kół aż iskrzyło (polecamy sprawdzić segementy na Stravie! ;) )
- Na rondzie pod Zamkiem w Rynie na prowadzeniu była jeszcze całkiem liczna grupa
- Zamczysko mijaliśmy w sam raz na 37. kilometrze…
- … więc była to znakomita sposobność, żeby wystawić radary i zmierzyć prędkość
- Pomiar odcinkowy jest bezwzględny: 32,6 km w 53 min, czyli średnio 37 km/h! A płasko nie było!
- Nie licząc kilku przypadków, kierowcy jakoś specjalnie nie zachodzili nam za skórę (ten także był OK)
- Na budziku 4 złote, a Robert i Daniel zrelaksowani i uśmiechnięci – za nimi Karol i Krzysztof
- Tu się nie ma co uśmiechać, tu trzeba zasuwać! Błażej, Mirek, Jacek i Piotr
- Tym bardziej, że Paweł i Sylwester dali taką zmianę, że aż niebo pociemniało!
- „Popatrz Robert, chyba ci co przyjeżdżają później dostają więcej bananów!”
- „Wyglądają na głodnych – lepiej wezmę jednego na zapas!” ;)
- A Mirek szerokim łukiem ominął bufet i zakotwiczył na kole u Artura…
- W Rynie już byliśmy – czyli gnamy na Olsztyn!
- Po 73 wspólnych kilometrach wykrystalizowała się Wspaniała Siódemka, która razem popedałowała do mety
- Brama Mazur niby w przeciwnym kierunku, ale co tam!
- Oj mają moc Panowie! Aż się korki w Mikołajkach rozstąpiły!
- „Dogonię ich – czy ich nie dogonię…”
- Krzysztof na codzień mieszka w Belgii, gdzie właśnie w takich „połamanych” etapach się specjalizują
- Robert ani myślał odpuszczać pierwszej „dziesiątki”, Karol zamierzał przeżyć, a Tomasz spokojnie dawkował wyzwalanie mocy.
- W Mikołajkach uchwyciliśmy jeszcze Roberta, dla którego „droga na Olsztyn” oznaczała powrót do domu – ale najpierw Piecki!
- A na finiszu Mirosław Szraucner ponownie udowodnił, że w sprincie nie ma sobie równych – brawo!!
- We właściwym momencie petardę też odpalił Piotr Jarząbek – a drugi jeszcze nie był!
- Trzeci Paweł Senyszyn, a czwarty Błażej Chełstowski – z naszych obserwacji wynika, że to oni napracowali się tego dnia najwięcej
- Po świetnym występie na Podlasiu – powtórka na Mazurach! Jacek Maron 5.! A 6. Daniel Strzelecki, który jechał z nami po raz pierwszy, ale nie ostatni :)
- Jak na Gospodarza przystało, Sylwester Jakacki ustąpił Kolegom pierwszeństwa i przyjechał jako siódmy.
- Na 8. miejscu, z niewielką stratą, zameldował się Artur Grodź, który właśnie na Mazurach zapoczątkował zabawę z naszym cyklem
- Robert Pokora cel osiągnął – przyjechał w TOP10 i dopisał 70 punktów w „generalce”. Choć na mecie troszkę żałował, że nie udało się dojechać w pierwszej grupie. Następnym razem!!
- „Dziesiątkę” zamykał odpowiedzialny za polsko-belgijską przyjaźń Krzysztof Piotrowski
- Długodystansowcy i asy w swojej „rozmiarówce”!
- Tomasz Ziemski przyjechał jako 11., …
- … a Mirosław Czapliński jako 12. (przygotowuje się do maratonów, gdzie „bufety” są rozstawione co 100km)
- Snuł się za czołówką ile mógł, a potem snuł się sam ze sobą – 13. Karol Koneczny
- Robert Zalewski jednak zboczył z drogi do domu (na Olsztyn) – w sam raz po 14. miejsce.
- Jako 15. przyjechał Rafał Kotowicz – przygotowany był na różne okoliczności, ale czy też na tak wysokie miejsce? :)
- A Piotra Wyrzykowskiego po drodze coś dziabnęło, więc z naszego wozu dostał magiczną miksturę. Zeszła opuchlizna, przeszły bóle stawów, korzonki, odjęło zmęczenie… – to niech już pozostanie taki zdrowy!
- Szymon Bugaj – zaczął dość spokojnie, ale potem gnał już na wysokich obrotach!
- Roksana Orzyszek ze swoją mocą i uporem jeszcze niejeden Rajd zawojuje – musi tylko przestać jeździć po dziurach i łapać gumy! :)
- Szczepan Birkos dojechał tak szybko, bo spieszył się na obiad! Nie ma to jak smaczna motywacja!
- Jacek Kloc tych mazurskich pagórków po cichu trochę się obawiał ;) Ale poradził sobie znakomicie i jeszcze zmieścił się w „dwudziestce” – brawo!
- Wiesław Wiśniewski – wielka moc i pewne prowadzenie. A do tego przyjacielska dusza (na Mazurach to on ratował Roksanę z dętkowych tarapatów – dzięki!)
- No i ma się ten wjazd na metę!! :)
- A Wojciech Gawliczek uznał, że 113 km to trochę mało, więc całą trasę przejechał zakosami ;)
- I jeszcze jakże zacięta rywalizacja Państwa Karasińskich!
- Skoro Jarosław przyjechał przed Agnieszką, to w czasie gdy ona będzie odbierać gratulacje i nagrody, jemu w udziale przypadnie czyszczenie i pakowanie rowerów do auta ;)
- Dariusz Dawiczewski – jedyny tego dnia śmiałek na rowerze typu MTB. Gromkie brawa i zasłużony upominek!
- I zamykający nasz rajd Tomasz Ordza…
- … czujny i wyważony Wielbiciel Krajobrazów! :)
- „Piotrek, a Ty coś pamiętasz z tego finiszu?”
- „Pamiętam, że był gaz – ale poza tym to niewiele. Może Organizator ma jakieś zdjęcia? I może już wiadomo, które żeśmy zajęli miejsca?”
- Za „kreską” emocje powoli opadają, ale wrażeń jeszcze moc
- Najważniejsze, że wszyscy dojechali bezpiecznie…
- … i jeszcze w pierwszorzędnych humorach! :)
- Było o czym opowiadać…
- … a niektórzy potrzebowali jeszcze chwili by „dojść do siebie” przed dekoracją
- Wbrew przedrajdowym przewidywaniom – Kobiece podium pozostało dwuosobowe
- Gratulacje za wspaniałą jazdę odbierały Roksana Orzyszek…
- … oraz starannie eskortowana przez męża Agnieszka Karasińska (Jarek zgodnie z umową czyści rowery!)
- Wśród Panów górą byli nasi rajdowi „wyjadacze”
- Mirosław Szraucner (5 startów), Piotr Jarząbek (7 startów) oraz Paweł Senyszyn (zapowiada, że w przyszłym roku powalczy o więcej)
- Jeszcze chwila dla fotoreporterów…
- … i można przeskoczyć w zwycięskie stroje!
- A na zakończenie prezentujemy czołówkę Klasyfikacji Generalnej: Piotr Jarząbek, Robert Pokora i Jacek Kloc! Gratulujemy wszystkim i dziękujemy za wspólną zabawę!! :)