Podlaski Rajd, ze startem i metą w Goniądzu, zapowiadał się na najdłuższy w obecnej Edycji (i wszystko wskazuje, że tak właśnie będzie). Licząca blisko 119 km trasa mogła zostać w razie potrzeby skrócona w 2 miejscach po około 10 km – ale nie obyło by się to bez uszczerbku na jej niepodważalnych walorach przyrodniczych. Niemniej w kontekście panujących owego czasu niemiłosiernych upałów oraz zapowiadanych nawałnic, do końca byliśmy przygotowani na konieczność skorzystania z wariantu „rezerwowego”. Ale po raz kolejny okazało się, że z dobrą pogodą nam po drodze i zapowiadane burze z gradem ominęły nas w bezpiecznej odległości. Owszem, coś tam „przelało”, ale tak naprawdę „dostało się” tylko Czołówce (za karę, że tak szybko jechali!). Jadący w kolejnych grupach doświadczyli ledwie kilku przelotnych kropel oraz widoku groźnie zasnutego przez chwilę nieba.
Dzień jednak rozpoczął się upalnie, z suchym gorącym wiatrem, a pierwsze skrzypce w peletonie grały Panie! Marzena i Roksana wręcz zawstydzały swoją formą i ambicją raz po raz wychodząc na zmiany i żwawo podkręcając tempo. W podlaskim krajobrazie sami już kolarze stanowili niecodzienny obrazek, a co dopiero prowadzeni przez Kobiecy Duet! I kto wie, jak by się potoczyły losy Rajdu i ostateczne rozstrzygnięcia, gdyby nie „guma” u Roksany złapana gdzieś na wysokości 30. kilometra. Nie zważając na ryzyko utraty punktów w Klasyfikacji Generalnej, do pomocy przy wymianie zaoferował się – jak na prawdziwego Lidera przystało – Piotr Jarząbek. Na Kolegę z kolei „poczekał” Mirosław Szraucner i zmienił się nieco układ w „peletonie”, choć akurat jadący „w czubie” wicelider Robert Pokora nie zamierzał wykorzystywać sytuacji i kręcił w umiarkowanym tempie, bez żalu dając się doścignąć w okolicach bufetu. Z tym że po tych przetasowaniach (oraz innych drobnych defektach) na czele kręciła już nie „dziewiątka”, a tylko „piątka”. Pozostałą „czwórkę” scalił przy bufecie przebrany za „rajdowca” niżej niepodpisany Karol Koneczny i w bardziej swobodnym już rytmie pogonił na odkrywanie uroków „Międzyrzecza” Biebrzy i Narwi. Inaczej być nie mogło, bo Carska Droga robiła mocne wrażenie – podobnie okolice Osowca i Płochowa, bezwstydnie zawładnięte przez Naturę.
Ale emocji i przeróżnych perypetii generalnie tego dnia nie brakowało. Awarie, defekty i zdrowotne wahnięcia słały się gęsto, tym większa satysfakcja z ukończenia Etapu, która ostatecznie przypadła w udziale 12 Uczestnikom. W kontekście rywalizacji sportowej tym razem ciekawe rzeczy działy się nie tyle na finiszu (jak to na płaskich etapach bywa), co na ostatnich kilometrach. Wtedy to swoich sił postanowiła spróbować Marzena Moniuszko, która narzuciła (i utrzymała) nadspodziewanie wysokie tempo. Rękawicę podjął zabójczo skuteczny na finiszach Mirosław Szraucner i znowu mógł unieść ręce w geście tryumfu mijając „kreskę” dosłownie 2 sekundy przed Marzeną. Jadący za tą dwójką nieco „na radar” Piotr Jarząbek był trzeci ze stratą 20 sekund, a po kilkudziesięciu kolejnych przyjechali Jacek Maron i Robert Pokora. Z drugiej grupy najwięcej sił w końcówce zachował Mirosław Czapliński, a dzielnie walczący z przeciwnościami losu Roksana Orzyszek i Jacek Kloc zajęli odpowiednio 8. i 9. miejsce.
Z własnymi słabościami musieli mierzyć się jeszcze debiutujący na takim dystansie i w takiej „formule” Wojciech Cis, Karol Zadykowicz i Tomasz Ordza. Wszyscy trzej poradzili sobie jednak znakomicie (a przy tym naprawdę wiele zobaczyli!) i wkrótce również przekroczyli stanowiący metę most na Biebrzy w Goniądzu. Tym sposobem można było przejść do finałowych „-racji” imprezy, czyli regeneracji i dekoracji. A po wymianie wzajemnych wyrazów uznania i gratulacji oraz wręczeniu okolicznościowych nagród i upominków – na wszystkich czekała orzeźwiająca kąpiel w nurtach rzeki (aczkolwiek większość wybrała jednak wersję z prysznicową słuchawką).
Znakomitej postawy gratulujemy serdecznie wszystkim – i dziękujemy Wam za udział! Do zobaczenia przy okazji kolejnych Rajdów!
- Rajdy Dla Frajdy na Podlasiu – tutaj czas płynie inaczej…
- … ale pytanie o trytytki wszędzie jest aktualne :)
- „Piotrek, dzisiaj jest dłuższy etap, więc pierwsze kilometry robimy rozruchowe” – „Spoko – w nocy przyjechałem, pojęcia nie mam, gdzie jestem” :)
- A Roksana dzięki nam znalazła inspirację na długi sierpniowy weekend (w sumie po drogach Podlasia i Mazur pokonała ponad 500km w 4 dni!)
- Że z Mirkiem łatwo nie będzie – przeczuwaliśmy od początku ;)
- Przedpołudnie było upalne…
- … więc każdy korzystał z cienia ile się dało
- Dobrzy znajomi – Robert, Jacek i Jacek (który zdążył w ostatniej chwili)
- Sylwia jeszcze przed startem otarła się o podium – jak na razie okazuje się, że to jednak przynosi pecha…
- Na start!
- „… i tu Kolego pojedziemy w prawo, zrobimy rundkę, a potem ich dogonimy”
- „120 km przed nami, a temu jeszcze rundki chodzą po głowie!”
- Panowie po prawo, a Panie po lewo: Marzena, Roksana i Sylwia
- Wytęż wzrok i oceń, kto przyjechał głównie „dla frajdy” :)
- I pojechali zdobywać Podlasie!
- A miało nie być pod górkę!
- Darka tego dnia zbyt wiele nie oglądaliśmy, bo miał nieprzewidziane problemy ze sprzętem i dość szybko musiał zakończyć swój udział (do zobaczenia dnia następnego!)
- True love and passion
- Zwykłym śmiertelnikom za przewodnika służy koniec języka – Szczęściarze mają Darka!
- Wojciech jak przystało na Debiutanta miał nieco pytań i wątpliwości…
- … ale chrzest przetrwał bez specjalnego uszczerbku :)
- Tomek to urodzony Frajdowiec, a na Podlasie przyjechał aż z Wielkopolski!
- U Roberta zapał utrzymywał się dość długo – tak w sam raz do Białegostoku i z powrotem :)
- Z kolei Karol wahał się, czy nie pojechać z grupą zasadniczą, ale ostatecznie został z Kolegami
- Robert już się oblizuje na myśl o tym, co zamawia Jacek :)
- Podobno na Podlasiu zwyczaj jest taki, że tempo dyktują Dziewczyny ;)
- I tradycyjna już fotka we wstecznym lusterku :)
- Na pierwszy rzut oka wygląda to na ucieczkę…
- … ale spokojnie – z tym gościem na czele szybko nie będzie! ;)
- A Mirek jak Zenon Jaskuła – 20m za grupą zasadniczą!
- W niedługą chwilę później przemknął Karol…
- … Robert z Tomkiem…
- … Tomek z Wojciechem…
- … oraz Darek z Sylwią…
- … oraz Renata i Marzena w naszym wozie patrolowym :)
- Do czasu przebicia dętki Roksana długo wodziła Panów za nos. W środku Harpagany, a z tyłu Kumoszki Pogaduszki :)
- W końcu zbliżał się czas na Bajki!
- Konie tego dnia miały konkurencję!
- Robert, Jacek i Marzena na tle Zamku w Tykocinie
- Solowe ujęcia zaliczyli Mirek…
- … chwalący pod niebiosa tykocińskie „kocie łby” Piotrek…
- … oraz Mirek, któremu udała się fotka bez udziału samochodu w tle (niektórzy to mają fart!)
- A propos farta – Jacek zaliczył tu dwa (!) strzały, czyli zebrał chyba za wszystkich. Z relacji naocznych świadków wynika, że gumy zmienia najszybciej na świecie!
- I jeszcze Wojciech w Tykocinie
- A na bufecie ludzie po przejściach: Roksana – guma, Jacek – dwie, Mirek – skończyła się woda i fajki. A całego zamieszania winien jest ten czwarty! (i nie chodzi tu o Jurka, Głównego Żywiciela RdF) ;)
- Jak postanowili – tak uczynili. We czwórkę raźniej!
- A z przodu Zamachowcy – Zawodowcy
- Uciekinierzy już na Carskim Trakcie
- To nie jest taka sobie „zwykła droga przez las”…
- … tylko ponad 30 km obcowania z dziką nadbiebrzańską przyrodą (choć dzików akurat tu nie ma, co najwyżej łosie)
- Pędząca Piątka w rajdowym szyku :)
- Wzorem najlepszych światowych wyścigów, przed wjazdem na finałowe kilometry nieco zrosiliśmy rozgrzany upałem asfalt :D
- Niepomny zastawionych zasadzek…
- na mecie jako pierwszy zameldował się Mirosław Szraucner
- Dosłownie 2 sekundy później kreskę przecięła waleczna Marzena Moniuszko
- Trzeci był Piotr Jarząbek, nagrodzony dodatkowymi brawami za postawę fair-play
- Jacek Maron – czwarty start i czwarte miejsce (najwyższe z dotychczasowych!)
- Robert Pokora piąty – również słowa uznania za to, że nie podkręcał tempa, gdy Piotr zatrzymał się do pomocy
- Z drugiej grupy najwięcej sił w końcówce zachował Mirosław Czapliński (6. miejsce)
- Siódmy i ani kroku wyżej – Karol Koneczny
- Jako ósma pojawiła się Roksana Orzyszek – nieco wyczerpana mocną jazdą po defekcie w środkowej części Rajdu
- Jacek Kloc do przebitych dętek ponoć jest przyzwyczajony, więc spokojnie wjeżdża jako dziewiąty
- 10 miejsce potwierdza znakomity debiut – Wojciech Cis może być z siebie dumny!
- Karol Zadykowicz borykał się na trasie z problemami, ale ostatecznie wyszedł z nich zwycięsko i dotarł na metę o własnych kołach!
- Kategorycznie dla Frajdy – Tomasz Ordza
- Od najszybszych bije taki blask, że oczy trzeba mrużyć!
- Mirosław Szraucner, Marzena Moniuszko i Piotr Jarząbek – BRAWO!!!
- Emocje prawie takie jak na finiszu – CZY BĘDZIE PASOWAŁA…!
- Spodnie od piżamy są, to i bluza się przyda!! ;)
- W PKP jeżdzi taki Express, „Moniuszko” – teraz już wiemy, od czyjego to nazwiska!
- Niby „guma” Roksany ułożyła losy Rajdu – ale czy zadecydowała o końcowej kolejności? Tego się już tak łatwo nie dowiemy!
- „I co ja to Wam Dziewczyny chciałem powiedzieć… Po prostu że byłyście świetne!!”
- Spośród tłumu Uczestników wylosowaliśmy jeszcze trzech Debiutantów…
- … których uhonorowaliśmy pamiątkowymi bidonami!
- I na pożegnanie jeszcze ostatnie słowa sympatii, uznania i gratulacji. Do zobaczenia przy kolejnej okazji!
- „To co chłopaki – zbieramy się i w drogę!”
- Sponsorami etapu byli: Carska Droga oraz Rajdy Dla Frajdy ;)