Rajd #3 – mazowieckie


I wyszło na to, że „za łatwe te Rajdy”! W świetnych nastrojach puszczali w tej sprawie do nas oko nie tylko Ci, którzy z zapasem łamali barierę 3h dla dystansu 100km. Wcale nie dziwi, że na tak fajnej trasie wszyscy chcieliby spędzić trochę więcej czasu, ale etap okazał się być piekielnie szybki. Czy to w obawie przed burzą, która jakoś nie chciała nadejść (i ostatecznie nie nadeszła), czy to ze względu na wręczających okazjonalne puchary gości rodem z trwającego właśnie Tour de France, czy to jeszcze z innych powodów – trudno jednoznacznie stwierdzić. Ale jak słusznie zauważyła część startujących – wiele osób w ten dzień zrobiło swoje „życiówki”. To tak na otarcie łez – zwłaszcza dla tych którzy potem żałowali, że już od startu narzucili takie mocne tempo :)

Ale ponieważ nie samym ściganiem człowiek żyje (szczególnie ten, który przyjeżdża na Rajdy Dla Frajdy), dość szybko uformowały się kilkuosobowe grupki Uczestników, którzy podeszli do zabawy z bardziej turystyczno-rekreacyjnym nastawieniem. Około połowa spędziła bowiem na trasie 3,5-4,5h, a to pozwalało już na poczynienie krajobrazowych obserwacji i sporządzenie zapisków przydatnych podróżnikom. Zgodnie z przewidywaniami, do gustu najbardziej przypadł szesnastokilometrowy leśny odcinek z Woli Rębkowskiej do Osiecka (czy nawet dalej – do Taboru) oraz dobre 10 km pod hasłem „wkrótce żniwa!” od Latowicza do Chromina. Ciekawych widokowo odcinków było oczywiście więcej – choć odrobinę żal, że słońce tego dnia nie podkreśliło uroków okolicznych pól, łąk i lasów poprzez dodanie im intensywnej zieleni czy żółci.

Lecz co ciekawe to właśnie te sielskie krajobrazy gdzieś na 42-43. km – na wzniesieniu, którego prawie nie rejestrują poziomice – poszarpały 9-osobową wówczas czołówkę. Na 12km pozostających do bufetu zawiązał się układ 4+3+2 i po zastrzyk energii Panowie zajeżdżali w 2-minutowych odstępach (w tym miejscu słowa podziękowania od rozdających napoje i przekąski, bo to im dość ułatwia sprawę ;) ). Upływające kilometry zdawały się wskazywać, że pewna kolejność już jest ustalona, bo różnice systematycznie się powiększały, co akurat miało swoje logiczne uzasadnienie (łatwiej jest przecież uciekać we czterech, niż gonić we trzech – czy gonić tych trzech we dwóch :D). Ale kolarstwo to zabawa dla cierpliwych.

Na „płytotece” w Kościeliskach, 23 km przed metą, cały zapas powietrza z tylnego koła zostawił jadący w czołówce Adam Ogłoblin. Ale Towarzysze Ucieczki zamiast popędzić dalej dziękując w duchu że pudło już jest ich… zatrzymali się i jeszcze pomogli w wymianie dętki!! Niecodzienna to postawa, więc tym bardziej warta wspomnienia (nagrodzona zresztą rzęsistymi oklaskami podczas dekoracji). W każdym razie za czas serwisu akurat zdążyła nadjechać Pościgowa Trójka – i dalej pognali znów w siódemkę.

Wcześniejszy podział okazał się być jednak nieprzypadkowy i ostatecznie pierwsze 3 miejsca przypadły w udziale tym, którzy „uciekali” najdłużej. W walce o zwycięstwo górą był Michał Złotek (nazwisko zobowiązuje!) przed Sebastianem Błażejczykiem, a trzeci na metę wjechał Adam Ogłoblin. W ten sposób „Gospodarze” zgarnęli całą pulę i nie dopuścili do podium Gości z Lublina, z których najwyżej uplasował się Wojciech Stępkowski, na 4. miejscu (wynik poprawił dzień później, w rodzimych stronach). Ciekawie było też wśród Pań, gdzie triumfowała Aleksandra Sacharczuk, która skutecznie odparła pościg Sylwii Wenc (na trasie z przodu była raz jedna, raz druga), a podium uzupełniła Magdalena Augustowska.

Aby natomiast przeczytać pełną listę nazwisk tych Uczestników, którzy podczas jazdy szeroko się uśmiechali i na różne sposoby okazywali przejawy swojej satysfakcji, należy przewinąć nieco w dół i… zapoznać się z Wynikami – tam są Wszyscy! Na szczere i serdeczne gratulacje swoją postawą zasłużyli nie tylko dlatego, że mimo niepewnej pogody zdecydowali się stanąć na starcie w Celestynowie – udało się bowiem spotkać grupie niezwykle sympatycznych i pogodnych rowerowych entuzjastów – DZIĘKI! Szczególne wyrazy uznania składamy tym, którzy w takiej zabawie (lub na takim dystansie) brali udział po raz pierwszy – BRAWA!

Podziękowania składamy także Władzom Gminy Celestynów (z Wójtem Witoldem Kwiatkowskim na czele), albowiem pięknie nas ugościli, ufundowali okolicznościowe puchary – i jeszcze sfilmowali! A na dodatek zapraszają za rok!