Rajd #12 – kujawsko-pomorskie


Tak jak rok ma 12 miesięcy, Pan Tadeusz 12 ksiąg, Augiasz 12 prac, a Kazik 12 groszy – tak my mamy na koncie 12 Rajdów! Kolejny etap naszego Cyklu, czyli rajd kujawsko-pomorski ze startem i metą w Tucholi, okazał się być bardzo udanym – a przy tym jednym z najszybszych w naszej krótkiej dotychczasowej historii! Stukilometrową trasę – poprowadzoną przez Bory Tucholskie i Wdecki Park Krajobrazowy – w czasie poniżej 3h pokonała aż połowa Uczestników! Tak wysokie tempo (po odliczeniu kilku minut na bufecie – ok. 37 km/h) było możliwe głównie dzięki bardzo koleżeńskiej atmosferze w prowadzącej Grupie.

Oczywiście znalazło się też sporo przestrzeni na elementy turystyczno-rekreacyjne, bo głęboki las często i szczelnie otulał przemykających kolarzy. Można więc było zachłysnąć się aromatycznym powietrzem, a nawet wsłuchać w śpiew ptaków – w wielu miejscach cisza była wręcz absolutna! Jeśli chodzi o ruch samochodowy, to od Cekcyna do Krąplewic i od Tlenia do Tucholi najwięcej „wiatru” robiły nasze samochody techniczne – aż czuliśmy się odrobinę nieswojo, że tamtędy jechaliśmy… Natomiast z zebranych „na gorąco” relacji można było wywnioskować, że na Uczestnikach największe wrażenie zrobiło nieoczekiwane „wdrapywanie się” znad Wdy,  przefrunięcie nad jeziorem Żur w Tleniu – i oczywiście jazda Borem z Tlenia do Tucholi (lub przeciwnie – z Cekcyna do Tlenia).

A skoro okoliczności były sprzyjające, to nic nie stało na przeszkodzie, żeby zabawę wzbogacić o dodatkowe emocje i trochę się „pościgać”. Na ok. 15 km przed metą ciekawą akcją popisał się Piotr Andrzejewski, do którego po chwili doskoczyli Jarosław Chojnacki i Artur Grodź. Ale pozostała dziesiątka trzymała „uciekinierów” na radarze i w napięciu czekała – czy spróbują zwiększyć przewagę, czy bez większego efektu po prostu się „ujadą”. Po kilku minutach przeciągania liny wszyscy zjechali się znów razem, by zachować siły na finisz.

Jakkolwiek trasa rajdu miała relatywnie płaski charakter (nie licząc niewielkich, okazjonalnych pagórków), to końcówka była lekko „zwariowana”, a ostatnie 300-400m wiodło pod górkę. W tej sytuacji na ostatnich 2 kilometrach kolarze urządzili sobie mały rollercoaster, a kwestia wygranej była cały czas otwarta. Ostatecznie doszło do pasjonującego finiszu na zaskakująco wysokiej prędkości, a z całego peletonu ponownie zwycięski okazał się Mirosław Szraucner. Drugi na kreskę wpadł Zbigniew Klejnowski, trzeci Piotr Jarząbek, a sekundy później za linią mety znajdowało się już… 12 Zawodników!

Wśród Kobiet konkurentek nie miała Ewa Jakusz – i tym razem w dosłownym tego słowa znaczeniu. Pierwszy raz się bowiem zdarzyło, że na starcie stanęła tylko jedna Uczestniczka (oczywiście zapisana na „dzień przed”). Mimo to nie potraktowała przejazdu ulgowo osiągając średnią prędkość ok. 33 km/h!

Gratulujemy serdecznie wszystkim świetnych humorów i sportowego ducha! Dziękujemy i do zobaczenia ponownie!