Rajd #4 – świętokrzyskie


Niedziela w Górach Świętokrzyskich upłynęła zgodnie z oczekiwaniami: miało być ostro – i było! Ale nie jak od cięcia nożem (a w zasadzie scyzorykiem), tylko po prostu dzień był nadzwyczajnie intensywny! Słonko ostro przygrzewało, wiatrem ostro dmuchało, a na trasie ostro się podjeżdżało i zjeżdżało (przynajmniej w pierwszej części, bo drugą – ostro się kontemplowało!). Ostro też się chciało pić, a niektórym także jeść ;) Nie brakowało też ostrego humoru, ostrego języka – a na dodatek wszyscy mieli wyostrzone zmysły i jechali ostro-żnie, dzięki czemu zabawa przebiegła bezpiecznie i bez zbędnych komplikacji. Uczestnikom ostro spodobała się też przygotowana trasa (nawet tym, którzy w okolicy jechali każdą już niemal dróżką), a przede wszystkim świetne i wesołe towarzystwo, gotowe ostro pedałować w zwartym szyku.

Trasa niby znana, niby ta sama co w ubiegłym roku – ale z kilku powodów jednak inna. Po pierwsze – przesunięta na rundzie o 5 km, co tylko z pozoru niewiele zmienia. Po drugie – z małymi „bonusami” w środku w postaci dodatkowych 8 kilometrów oraz 2 pagórków (tak to się kończy, gdy zbacza się głównego szlaku!). Po trzecie – zeszłoroczny triumfator Rafał Oleś wystąpił tym razem jedynie gościnnie, za to w roli pacemaker’a. I wreszcie po kolejne (kto wie, czy ostatnie) – kandydatów do zwycięstwa było w tym roku znacznie, znacznie więcej!

Na całe szczęście Uczestnicy naszych rajdów doskonale już wiedzą, że zwycięzcami są w nich wszyscy, więc o żadnej rywalizacji nie było mowy. Po prostu decydowała dyspozycja dnia! A ta jak raz nie okazała się oczywista od samego początku. Bo gdy niedługo po szybkim i dynamicznie pnącym się w górę starcie uformowała się na czele mocna trójka w towarzystwie Rafała, to wydawać się mogło, że w kwestii podium do ustalenia pozostała tylko kolejność. Ale na bufecie doszlusował kolega, który startował z drugiej grupy – i nad głowami „Uciekinierów” zamigotał duży znak zapytania.

W ogóle droga do bufetu to pasmo bardzo różnorodnych przeżyć dla Uczestników rajdu. Do zlokalizowanego nieco powyżej 400m npm Sędka docierali w większości szczęśliwi, ale też nieco już zziajani. Nie tylko właśnie zakończonym 3-kilometrowym podjazdem (na którym przez dobrą chwilę trzymało koło 8%), ale i wcześniejszymi atrakcjami. Przełęcz Krajeńska, Celiny, Nowa Słupia, Zamkowa Wola… – niby nic wielkiego na tej pierwszej części trasy się nie działo, ale z tych wszystkich „fałdek” i „zmarszczek” uzbierało się dobre 750m  przewyższenia. Ale że dzień był piękny, widoki przednie, towarzystwo znakomite, asfalty pierwszej klasy (oprócz rozkopanego odcinka w okolicach Bodzentyna) – to i atmosfera w grupkach panowała bojowa! Cóż więc było robić – trzeba było jechać! I to jeszcze z uśmiechem, bo wszędzie zdjęcia robili (przeważnie znienacka).

Za bufetem było już zdecydowanie łagodniej, choć wcale nie tak zupełnie płasko. Do tego nieco rozrabiał wiatr, ale przecież tutaj jest on na porządku dziennym, „w pakiecie”. Komu jednak przeszły już zapędy na „poważne ściganie”, ten mógł w spokoju poddać się urokom mijanej okolicy. Skrajem Cisowsko-Orłowińskiego Parku Krajobrazowego jedzie się bowiem przepysznie i choć początkowo może niewiele widać (bo drzewa zasłaniają…), to takie fragmenty jak w okolicach Korzenna czy Głuchowa można by jeździć „tam i z powrotem” (a co trzecią nawrotkę zahaczać o Bardo czy Sędek).

Im bliżej jednak mety w Daleszycach, tym wrażenia „krajobrazowe” ustępowały pola emocjom o sportowym zabarwieniu. I choć reprezentanci Ziemi Świętokrzyskiej wykazali się pewną gościnnością, to jednocześnie dali skuteczny odpór przybyszom z innych regionów. Wśród Panów trasę najszybciej pokonał Marcin Kroner (Super Star ze Starachowic) przed Mateuszem Burdą (Łańcut) i Mateuszem Skarżyńskim (Kraków). Łatwo wygranej nie zamierzały oddawać też Panie – jako pierwsza linię mety przecięła Monika Jagodzińska (Kielce), druga była Natalia Woźniczka (Kraków), a trzecia Natalia Sakowska (Warszawa). Oczywiście naszym zwyczajem nagrody i upominki wręczyliśmy znacznie liczniejszej grupie Uczestników, bo przecież taki charakter mają Rajdy Dla Frajdy! Prezentami hojnie wsparli nas Partnerzy Cyklu – firmy GOGGLE (producent wysokiej klasy sportowych okularów), ALPINBIKE (fundator świetnych sakw turystycznych marki SPORT ARSENAL oraz rowerowych uchwytów na telefon FINN) oraz GS27 POLSKA (dystrybutor znakomitych środków do pielęgnacji roweru GS27). O sportowe trofea i niespodzianki (a także nieocenioną pomoc przy organizacji) zadbali Miasto i Gmina Daleszyce oraz Marszałek Województwa Świętokrzyskiego – dziękujemy!

A słowa uznania i wielkie brawa należą się wszystkim, którzy postanowili zmierzyć się z naszą wymagającą rundą – i w 100% wyszli z tej rywalizacji zwycięsko! Dziękujemy za fantastyczny udział i zapraszamy na kolejne rajdy – zwłaszcza że w tym roku zostało ich jeszcze 12!