Rajd #7 – lubelskie


 

Nasza druga wizyta w Zwierzyńcu różniła się od pierwszej mniej więcej tak, jak tegoroczna trasa od zeszłorocznej – wiele elementów układanki się zgadzało, wiele było podobnych – a jednak było inaczej. Wielu rzeczy po prostu było więcej. Więcej było kilometrów [o sześć], podjazdów [znaczy licząc na sztuki niby mniej, ale ten jeden z nawiązką zastąpił dwa poprzednie], kresek na termometrze [choć trudno w to uwierzyć], a przede wszystkim – Uczestników [o wiele!]. Więcej było też organizacyjnych przygotowań i przedstartowych ceregieli [ciekawe dlaczego…?] – ale i tu otrzymaliśmy większe wsparcie od naszych Gospodarzy [za co jesteśmy im bardzo wdzięczni]. Większa była też pewnie suma szczęścia – ROZTOCZonego i CHRZĄSZCZącego – ale zupełnie nie mamy potrzeby oceniać, czy było lepiej czy może gorzej. Po prostu było nieco inaczej – a najważniejsze, żeby każdy odnalazł swój pierwiastek dobrej zabawy.

A skoro na pokładzie zameldowały się ekipy Rowerowego Lublina, Lubartowa, Lubaczowa, Lu-Biłgoraja, Lu-Zamościa i wielu innych miast i miejscowości (choćby Gdańska!) Lu-bujących się w sportowo-rekreacyjnym kolarstwie, to o świetną rowerową atmosferę można było być spokojnym. Tym bardziej, że decydujące o wyborze trasy walory przyrodnicze stawiają pobliskie tereny w czołówce krajobrazowych atrakcji Lubelszczyzny, a gdyby się jeszcze bardziej zagłębić – to i w skali całego kraju. Niezwykle malownicze, wręcz kojąco urokliwe, napierają zielenią lasu w okolicach Zwierzyńca, Tereszpola czy Hedwiżyna, a także żółcią pól bliżej Radecznicy czy Szczebrzeszyna. Na naszej rundzie – szczególnie w pierwszej części – nie brakowało też ozdobnych pagórków czy fantazyjnie wijących się dróg, których ukoronowaniem jest serpentynka w Ignatówce. Wszystko to – skąpane w słońcu i błękitnym, gdzieniegdzie urozmaiconym wesołymi obłoczkami niebie – raz po raz wzbudzało westchnienia zachwytu.

Niewątpliwie jednak były to westchnienia przeplatane. Bo choć profil trasy oznaczał raczej umiarkowane trudności (tak zupełnie łatwo jednak nie było), to Frajdowcom dał się we znaki przede wszystkim żar z nieba. Co prawda w pierwszej części rajdu cienia było sporo, ale został wykorzystany do ochoczej jazdy w szybszym tempie. Od bufetu jednak drzewa ustąpiły miejsca trawom i nasłonecznienie sięgnęło zenitu – np. po kilkuminutowym postoju na podjeździe pod Szperówkę, w samochodzie który towarzyszył drugiej części peletonu termometr pokazał 42 kreski… Więc mimo iż wody nie brakowało i robiliśmy nadprogramowe dolewki, to wielu Uczestników na metę docierało nieco sponiewieranych gorącem. Większość jednak jechała w rozbawionych i fajnie współpracujących grupach (przynajmniej do 80-85. km), co w trudniejszych momentach jest bardzo pomocne, a czasem pozwala przetrwać i największy kryzys.

Najłatwiej oczywiście mieli ci, którym udało się pokonać dystans najszybciej. Zgodnie z oczekiwaniami – na finisz w większej grupie nie pozwoliła usytuowana w ostatniej kwarcie dystansu wspomniana już „przełęcz” Szperówka. Niby nic nadzwyczaj trudnego – raptem 1.800 m podjazdu ze średnim nachyleniem 6% oraz następujące zaraz potem 3 niewinne „ząbki” – ale wystarczyło, by ok. 20-osobową Czołówkę skutecznie porozdzielać. Najwytrwalsza Czwórka wspólnie już dojechała do mety (mimo kilku podejmowanych po drodze prób „odjazdu”) i o kolejności zadecydowała ostatnia prosta w Zwierzyńcu. Ze sprintu zwycięsko wyszedł Radosław Wasilewski (Biłgoraj), drugi był Paweł Sowa (Zamość), a trzeci Mateusz Skarżyński (Kraków). Z przyczyn okołoregulaminowych do podium postanowiliśmy dołączyć też czwartego Pawła Pukasa (Zamch). Wśród Pań pogodnym obliczem, zwinnością – a także szybkością! – emanowały ledwie 16-letnia Nikola Janik (Stalowa Wola) oraz niewiele starsza Anna Dubiel (Lublin, skądinąd Rowerowy!). Podium uzupełniła Anna Momot (Długi Kąt), której ukończenie rajdu uniemożliwiła kontuzja.

Dekoracji i wręczenia licznych nagród w rozmaitych kategoriach dokonaliśmy smażąc się na rozgrzanym do czerwoności grillu – zazwyczaj pełniącym funkcję kafejki-tarasu przy miejskim Centrum Kultury. Wśród nagrodzonych – oprócz Szybkościowców – byli też Juniorzy, Seniorzy, Zapaleńcy, Frajdowcy Rekreacyjni oraz prawdziwi twardziele – jak Kamil Misztal (W Protezie Na Rowerze) czy Gołębie Serce Tomasz Osiej. Wiedząc jednak jak piękna jest okolica (i jak niektórych kuszą pobliskie stawy Echo czy Rudka) nie przedłużaliśmy ceremonii, a wręcz zachęcaliśmy do ochłody w rześkiej wodzie.

Za wsparcie organizacyjne i rzeczowe składamy serdeczne podziękowania naszym Partnerom – firmom ALPINBIKE (dystrybutorowi m.in. marek Sport Arsenal czy Finn) i GOGGLE – oraz Gospodarzom: Miastu i Gminie Zwierzyniec, Urzędowi Marszałkowskiemu Województwa Lubelskiego, a także rowerowemu Szlakowi Polski Wschodniej Green Velo.

Wesołego i znakomitego udziału w naszej zabawie gratulujemy wszystkim Uczestnikom – i zapraszamy Was ponownie, choćby jeszcze w tym roku, w „letniej odsłonie” Rajdów (ale cieplej raczej już nie będzie)!