Piotrków Trybunalski



Sierpniowe wybory Polaków są jednoznaczne – wszyscy chcą nad wodę! Wydawać by się mogło, że w centralnej części kraju nie jest to zadanie proste, ale szczęśliwie z rajdem łódzkim gościliśmy na drogach powiatu piotrkowskiego. Nie zastanawiając się więc zbyt długo popędziliśmy całą rowerową zgrają nad pełne uroku tereny otaczające Zalew Cieszanowice. Może i jest on skromniejszy od swego Sulejowskiego odpowiednika, ale dzięki temu też mniej tłoczny i spokojniejszy.

Z Piotrkowa kolorowy peleton wyjechał oczywiście „na raty”, w kilkunastoosobowych podgrupach – szczególnie, że droga wyjazdowa w remoncie i trzeba było skorzystać z odrobinę karkołomnego objazdu. Po zaledwie kilku kilometrach sytuacja wróciła do normy i „rozgrzewka” do Przygłowa przebiegła bez zakłóceń. Na węźle drogowym wiadomo – jednych trochę przytrzymało, innym poszło sprawniej. Najważniejsze, że obyło się bez niepotrzebnych przestojów, a po niespełna 300 m malownicza droga na Przedbórz stanęła otworem! Tu jednak nastąpiła pewna konsternacja, bo natężenie ruchu nieco przekraczało nasze oczekiwania i doświadczenia z poprzedniego roku… Sądząc po rejestracjach, część kierowców (bądź niezawodne systemy nawigacji…) niestety upatrzyła sobie tę trasę jako sprytną możliwość objazdu remontowanej ekspresówki Łódź-Częstochowa. Co prawda „źle nie było”, ale zamiast kręcenia na łonie niezmąconej natury trzeba się było mieć cały czas na baczności.

Straty zostały powetowane za Ręcznem i Trzepnicą, gdy koła zostały skierowane bardziej na zachód. Wbrew narastającym obawom, okolice cieszanowickiego zalewu nie stanowiły celu wakacyjnych pielgrzymek, co skłoniło niektórych do żwawszego przebierania nogami i przetestowania nastrojów w grupie – niemniej do wodopoju wszyscy zjechali się niemal jednocześnie. A ponieważ nasz tradycyjny bufet udało się usadowić tuż przed wjazdem na zaporę, to była okazja by spędzić kilka czy nawet kilkanaście minut nad samym Zalewem. Przejazd przez zaporę z pełnym brzuchem i pustym pęcherzem również był w tej sytuacji niespieszny i sprzyjał podziwianiu okolicy oraz wszelkim innym kontemplacjom.

Do tego momentu tempo w peletonie nie było może wakacyjne, ale jednak nieczęsto zdarza się, by na bufecie trzecia grupa dochodziła pierwszą (zdaje się, że panowie chcieli trochę zaimponować paniom – a że te akurat były w wyśmienitej dyspozycji, to się towarzystwo solidnie rozpędziło). Trzeba więc było zarządzić małą reorganizację i zaordynować nowe porządki. Zważywszy ukształtowanie terenu nie był to jednak wymarzony etap dla harcowników, a na domiar złego – przy umiarkowanej temperaturze powietrza – w środku grupy kręciło się po prostu… szybko, lekko i przyjemnie! Sportowe zapędy ustąpiły więc miejsca zgodnej i rytmicznej jeździe, a sporadyczne próby wstawania z siodełka były skrupulatnie kasowane.

Tak oto nastał czas powrotu. Dystans podstawowy sunął wzdłuż Pilicy i granicy Sulejowskiego Parku Krajobrazowego, a dystans skrócony – wzdłuż niewielkiej i figlarnie wijącej się Luciąży. Ci drudzy pewnie równie dobrze zapamiętają poprowadzoną urokliwymi opłotkami drogę do mety co i konieczność bodaj 4-krotnego ustępowania pierwszeństwa „w szczerym polu” – ale podobno nowych doświadczeń nigdy dość. Na pełnym dystansie takich atrakcji było mniej, a ewentualnych obaw mogła jedynie dostarczyć potrzeba przekroczenia węzła w Przygłowie. Ponownie jednak poszło sprawnie – i ponownie zapachniało przyrostem szybkości. Jednak pomimo kilku prób odjazdu i rozerwania czujnie jadącego peletonu – na czele wciąż pozostało całkiem liczne grono pretendentów do końcowego triumfu. Na ostatnie kilometry zawodnicy wpadli dodatkowo napędzeni sąsiedztwem drogi ekspresowej, a że ostatnia prosta liczyła 3,5 km – więc rozpoczął się najdłuższy finisz w historii nowożytnego kolarstwa!

Po pasjonującej rywalizacji na rogatkach miasta z udanego powrotu na rajdowe trasy najbardziej cieszył się Mirosław Szraucner (Grupetto Lubliniec), drugi był zwycięzca zeszłorocznego rajdu Rafał Helbik (Ruda Pabianice), a trzeci – triumfator całej zeszłorocznej edycji Sławek Niziołek (Retro Warszawa). Szybkiej jazdy – okraszonej przy tym pięknymi uśmiechami – nie zabrakło także wśród Pań. Losy rywalizacji również rozstrzygnęły się dopiero na ostatnich metrach, a powodów do radości jeszcze więcej od swoich kolegów miały reprezentantki ziemi łódzkiej. Co prawda kolejny skalp do kolekcji zebrała Asia Skorupa (Kraków, Innergy Racing Team), ale reszta podium pozostała „w regionie” – jako druga linię mety przecięła Sylwia Gajdka (i znów Ruda Pabianice!), a jako trzecia Ewa Pietruszewska (Łódź, Baberki na Szosach – Creatobike).

Wszystkim Uczestnikom serdecznie dziękujemy za wspólne frajdowanie oraz gratulujemy osiągnięcia znakomitych wyników!

Z kolei za wsparcie przy organizacji wydarzenia składamy podziękowania Gospodarzom wydarzenia (czyli Miastu Piotrków Trybunalski i Powiatowi Piotrkowskiemu), Partnerom całego Cyklu (MARTOMBIKEGOGGLEDeli Tire) oraz Patronom (Ministerstwo SportuPolska Organizacja TurystycznaPTTKRowerem przez PolskęMagazyn bikeBoard i Velonews.pl).


Zdjęcia: Kamila Zawadzka – dzięki! (link do pełnej galerii zdjęć w wysokiej rozdzielczości każdy z Uczestników otrzyma również na podany adres e-mail)