Niezbyt często się to zdarza, ale czasem rzeczywistość pokrywa się z przewidywaniami ;) Tak się bowiem złożyło, że rajd na Podlasiu zapowiadał się jako jeden z najkrótszych w naszej dotychczasowej historii (103 km). Teoretycznie nie musiało to oznaczać niczego nadzwyczajnego – przecież kilka kilometrów w tą czy w tamtą nie powinno robić większej różnicy! Ale specyficzny charakter przygotowanej rundy w połączeniu z bardzo delikatnie pofałdowanym profilem, korzystnym w ogólnym rozrachunku wiatrem oraz owocną współpracą kilku par nóg generujących w końcówce sezonu niebywałe moce tylko potwierdziły nasze przypuszczenia i etap okazał się rekordowo szybki. Dość powiedzieć, że czołowa „piątka” dojechała w 2h 42min, a połowa ze wszystkich startujących „zmieściła się” poniżej 3h!
Jako organizatorzy z jednej strony oczywiście ubolewamy, że na tak pięknej widokowo trasie spędziliście tak niewiele czasu (i żałujemy dodatkowych kilku kilometrów „połkniętych” przez remont drogi w Kleszczelach). Z drugiej strony dobrze jednak wiemy, że nikt dobrowolnie z pędzącego pociągu nie wysiada, a warunki do śmigania w grupie i osiągania sporych prędkości przelotowych były najzwyczajniej znakomite. Dlatego słysząc pomruki aprobaty i zadowolenia z tak przygotowanej rundy nie będziemy kruszyć kopii o detale ;) Tym bardziej, że kto chciał spędzić dodatkową godzinkę pośród sielankowych krajobrazów Podlasia, ten mógł to uczynić bez najmniejszego zażenowania. Ba – trzem śmiałkom udało się nawet dołożyć ponad 90 minut! :)
A warunki do turystyczno-krajoznawczej eksploracji terenów położonych na północ od Bugu i tuż przy granicy z Białorusią były optymalne, dzięki czemu i szybsza i nieco wolniejsza jazda upłynęły bardzo przyjemnie. Sprzyjająca pogoda to jedno – nie za ciepło, nie za zimno – tak w sam raz. Owszem, dmuchało przy tym solidnie, ale w pierwszej części bardzo korzystnie, a w drugiej – przeważnie pod troskliwą osłoną gęstego lasu. Zresztą obecność lasów dodawała też kolorytu i urozmaicenia będąc znakomitym uzupełnieniem łąk i pól rozciągających się daleko za horyzont. W promieniach wrześniowego słońca i w towarzystwie uganiających się po błękitnym niebie wesołych obłoczków pejzaże malowały się jak u Chełmońskiego – brakowało tylko bocianów (albo żurawi). Były za to konie i różne leśne zwierzątka, zazwyczaj płochliwe i zaskoczone obecnością ludzi. Bo kolejna cecha, za którą lubimy podlaskie szosy to niewielki ruch samochodowy, a miejscami nawet zupełny jego brak!
Ze startem i metą w Siemiatyczach wiązała się też oczywiście nutka sportowej rywalizacji. Finisz został ulokowany nieco podchwytliwie, więc w kolarskich szeregach pojawiły się elementy rozgrywki taktycznej. Na ostatnich kilometrach pojawiło się bowiem łagodny, ale zupełnie nieregularny pagórek. Zaczęło się od podjazdu – ale takiego „schodkowego”, na którym trudno wypracować większą przewagę. Następujący po chwili bardzo łatwy technicznie odcinek zjazdu też żadnej odpowiedzi nie daje. Upragnione rozstrzygnięcie przynosi dopiero finałowe 400 leciuteńko wznoszących się metrów. Po zaciętym finiszu jako pierwszy z pięcioosobowej grupki linię mety przekroczył Mateusz Skarżyński (Kraków), a w kolejnej sekundzie Przemek Piotrowski (Kalisz) i Sławek Niziołek (Warszawa) oraz Sebastian Gruszka (Gdański) i Marcin Mystkowski (Warszawa). Natomiast wśród Pań dwa najlepsze miejsca w kilkuosobowym pociągu – prowadzonym w zasadzie od startu przez niezwykle u nas cenionego „maszynistę” Marka Lipińskiego – zajęły Katarzyna Lipińska (Skarżysko-Kamienna) i Asia Skorupa (Kraków). I w tej właśnie kolejności minęły linię mety, co oznacza, że tym razem Doświadczenie wyprzedziło Młodość. Z kolei w towarzystwie Wojtka Świderskiego – innego dobrego ducha naszego cyklu – jako trzecia do mety dojechała liderka kobiecej „generalki”, czyli Katarzyna Karewicz (Warszawa).
Za lekcję [przeważnie szybkiej] zabawy dziękujemy i gratulujemy wszystkim Uczestnikom bez wyjątku! Jednocześnie cieszymy się, że tak wiele osób wyraziło chęć przejechania tej rundy ponownie, przy najbliższej nadarzającej się okazji.
Za pomoc przy organizacji serdeczne podziękowania składamy również Gospodarzom rajdu (czyli Miasto Siemiatycze, MOSiR Siemiatycze, Powiat Siemiatycki oraz Województwo Podlaskie), jak również Partnerom całego Cyklu (MARTOMBIKE, GOGGLE, ALPINBIKE / SPORT ARSENAL) oraz Patronom (Ministerstwo Sportu i Turystyki, Polska Organizacja Turystyczna, PTTK, Rowerem przez Polskę, Magazyn bikeBoard).
Zdjęcia: Kamila Zawadzka