Rajd #16 – lubelskie


 

Rajd ze startem i metą w bardzo gościnnym i urokliwie położonym Janowie Podlaskim był niejako kontynuacją rozpoczętej dzień wcześniej nadbużańskiej przygody. Tym razem trasa wiodła bardziej na południe, choć z perspektywy woj. lubelskiego są to akurat tereny położone w jego północnej części ;) Z braku większych wzniesień był to etap niemal całkowicie płaski, choć jednocześnie niepozbawiony malowniczych krajobrazów, a także… trudności. Zarówno sprzymierzeńcem jak i przeciwnikiem kolarskich zmagań był bowiem nieprzerwanie wiejący wiatr, przed którym – zwłaszcza w drodze powrotnej z Terespola – nie bardzo było gdzie się ukryć.

Początek okazał się bardzo dynamiczny – w szczególności na pierwszych kilkunastu kilometrach, kiedy to część Uczestników postanowiła dokonać pewnych przetasowań w stosunku do zaproponowanej na starcie kolejności. W większości przypadków animuszu starczyło do Rokitna, gdzie zaczynał się jeden z dwóch gęściej zalesionych, a jednocześnie świeżo wyremontowanych fragmentów trasy. Tam właśnie zadowoleni z wprowadzonych przez siebie nowych porządków kolarze pozapinali koło za koło i tak pospawani ruszyli żwawym tempem w kierunku „rowerowej obwodnicy” Białej Podlaskiej. Po wyjeździe z miasta niewielki dotąd ruch samochodowy zaniknął już zupełnie, natomiast skrzydeł i otuchy pedałującym postanowił dodać wspomniany wiatr. W tej sytuacji na bufet wszyscy dojechali pachnący i wypoczęci, a także pełni nadziei i zaufania do Matki Natury, że takie warunki pozostaną już do końca. Niestety okazało się, że Ziemia tak szybko nie skręca… Dzięki temu jednak na własnej skórze można było się przekonać, ile znaczą nawiązane naprędce znajomości i sojusze – kto kogo pociągnie, kto troszkę zwolni czy zaczeka, a kogo bardziej napędzał sportowy duch.

W kontekście rywalizacji działy się również rzeczy ciekawe, bo z końcem sezonu apetyty rozbudzone, a nogi mocne! I choć w kolarstwie jak mało gdzie sprawdza się porzekadło, że „w grupie siła”, to pierwsza siódemka… wpadała na metę pojedynczo! I to w kilkudziesięciosekundowych odstępach! Nie znaczy to bynajmniej, że całą trasę tak przejechali – wręcz przeciwnie. Ale gdy przyszło co do czego – poszły ataki, poszły kontry (a nawet re-kontry!) – i Siedmiu Samurajów kończyło solo. Pierwszy linię mety minął Marcin Mystkowski (Warszawa) – po czym zawrócił na „kreskę” by dopingować towarzysza ucieczki Przemka Piotrowskiego (Kalisz). Trzeci pojawił się Mateusz Skarżyński (Kraków), który zachował najwięcej sił z 4-osobowej grupki pościgowej. Tuż za podium finiszował „Reprezentant Gospodarzy” – Radosław Laskowski (Biała Podlaska), a piąty był wicelider klasyfikacji generalnej Sebastian Gruszka (Gdańsk / okrzyk radości, tryumfalny wjazd na metę oraz pełną emocji relację znajdziecie w internecie). Szósty – podobnie jak dzień wcześniej – był kiwający z niedowierzaniem głową Sebastian Tereszczenko (Leśniakowizna / jak oni mogli mnie tak zostawić??!). I wreszcie jako siódmy – po oderwaniu się na ostatnich kilometrach od peletonu, przy aplauzie konkurentów, w geście zasłużonego zwycięstwa w całym Cyklu – Mistrz Edycji 2019 Sławek Niziołek (Warszawa). A gdy już wszyscy myśleli, że każdy z blisko setki startujących będzie wjeżdżał na metę pojedynczo – rozegrał się widowiskowy finisz i pierwszą sporą grupę przyprowadził Najszybszy Rower w Lubartowie, czyli Robert Pilarczyk.

Wśród Pań również nie brakowało emocji. Dystans najszybciej pokonała Lukrecja Siennicka (Biała Podlaska), która czujnie jechała przez cały rajd w kilkuosobowej grupie, ale jednocześnie nie była chyba przekonana, czy po przetasowaniach na początku rzeczywiście przewodzi stawce. Kilka minut później linię mety minęła Katarzyna Lipińska (Skarżysko-Kamienna), która tym sposobem wywalczyła trzeci stopień podium kobiecej „generalki”. Jako trzecia – z właściwym sobie spokojem – finiszowała Katarzyna Karewicz (Warszawa), jednocześnie pieczętując zwycięstwo w całym cyklu. Niedługo potem wyniki zostały skompletowane, albowiem na metę przyjechała wiceliderka klasyfikacji generalnej, Agnieszka Oskroba (Warszawa).

I tak oto III edycja GRAND PRIX AMATORÓW NA SZOSIE „Rowerem przez Polskę” dobiegła końca! Do historii przechodzi dosłownie w mgnieniu oka, bo przecież „ledwie wczoraj” staliśmy na starcie pierwszego tegorocznego rajdu nad jeziorem Ukiel w Olsztynie… W większości uśmiechnięci (a niektórzy lekko przerażeni), naładowani pozytywną energią i głodni pięknych tras oraz frajdownych wrażeń. Wtedy jednak smagani kwietniowym wiatrem i słońcem – a teraz już wrześniowym, coraz śmielej przypominającym o zbliżającej się jesieni.

Za prześwietną zabawę dziękujemy wszystkim startującym i gratulujemy zapału w radosnym połykaniu kilometrów. Serdeczne podziękowania składamy również naszym Gospodarzom (Gmina Janów Podlaski oraz Województwo Lubelskie), jak również Partnerom całego Cyklu (MARTOMBIKE, GOGGLE, ALPINBIKE / SPORT ARSENAL) oraz Patronom (Ministerstwo Sportu i Turystyki, Polska Organizacja Turystyczna, PTTK, Rowerem przez Polskę, Magazyn bikeBoard).

Do zobaczenia ponownie!

Zdjęcia: Kamila Zawadzka