Rajd V – woj. świętokrzyskie


Góry Świętokrzyskie i Cisowsko-Orłowiński Park Krajobrazowy – Zalew Borków k./Kielc – 22 lipca 2017 r.

Dystans: 109,1 km; różnica wzniesień: 1.015 m.

[sgpx gpx=”/wp-content/uploads/gpx/GPA 2017 świętokrzyskie.gpx”]

 

Koniec lipca to znakomity czas, aby odwiedzić Góry Świętokrzyskie. Choć u niektórych bardziej zaprawionych określenie GÓRY użyte w stosunku do łagodnych wzniesień sięgających przeważnie 300-500 m n.p.m. (najwyższym punktem jest Łysica, 612 m n.p.m.) może wywoływać lekki uśmiech, to wcale nie będzie łatwy etap. Podjazdy choć nie są ani szczególnie długie, ani specjalnie strome, to ze względu na swoją częstotliwość relatywnie szybko dają się we znaki i skutecznie utrudniają utrzymanie wysokiego tempa jazdy. Wtedy warto oderwać wzrok od asfaltu i nacieszyć oczy otaczającym krajobrazem :)

 

Zaczynamy (i kończymy) nad Zalewem Borków, gdzie dla chcących spędzić więcej czasu (choćby weekend) znajdzie się zupełnie sensowne zaplecze noclegowe. Mamy tu też punkt styku z „innowacyjnym projektem w zakresie turystyki rowerowej”, albowiem Zalew Borków leży na zyskującym popularność szlaku GreenVelo (można nim dojechać np. z Kielc – ledwie 18km).

 

Po starcie rozgrzewamy nogi kręcąc w kierunku Daleszyc – po ok. 5km wjeżdżamy na wybrukowany Ryneczek i machamy okolicznym mieszkańcom. Następnie przejeżdżamy przez nienajszczęśliwiej wytyczone skrzyżowanie (pierwszeństwo po łuku, więc przy ograniczonej widoczności zatrzymują się niemal wszyscy) i znajdujemy się na drodze prowadzącej do Górna, gdzie z kolei czeka przejazd przez DK-74 (wjazd w prawo i 150m na przeskoczenie na lewoskręt).

 

Gdy już przeminą topograficzno-nawigacyjne zawiłości, zza węgła wychynie czysto rowerowa atrakcja. Już bowiem po niespełna 12km zaczyna się najdłuższy tego dnia podjazd – na Przełęcz Krajeńską (415 m n.p.m.; podjazd ma niby 5,5km i 140m różnicy wzniesień, ale tak naprawdę liczy się ostatnie 2,5km: 4,6% / 115m). Na szczycie zostawiamy po lewej stronie taras widokowy i mkniemy przez Świętą Katarzynę do Bodzentyna. Tu w dość charakterystycznym punkcie (po lewej Zagłębie Używanych TIRów) odbijamy z głównej drogi w prawo, na spokojny i malowniczy odcinek do Nowej Słupi. Przez ponad 13 km po Waszej prawej stronie (tej od tylnego hamulca) będą przesuwały się sielankowe krajobrazy Łysogór, z Łysicą i Świętym Krzyżem na czele (to tak dla informacji, gdybyście nie mogli dojrzeć i zlokalizować wierzchołków).

 

Na kolejnych 15 kilometrach czeka kilka hopek, z których 3 można nawet spróbować zakwalifikować do kategorii podjazdów. Pierwszy zaczyna się już w Nowej Słupi, gdzie warto też zwrócić uwagę, aby nie pogubić trasy – perspektywa odwiedzenia najstarszego polskiego sanktuarium na Świętym Krzyżu może przyciągać magnetycznie, ale nie tędy droga (podobnie jest 1,5km dalej, na rondzie u szczytu podjazdu). Lekko zdyszani kierujemy się na Łagów (50 km trasy), gdzie ponownie przejedziemy przez DK-74 (niezbyt ruchliwym mini-rondem). Kolejne 4-5km zwiększonego wysiłku wynagrodzi nas solidnym zjazdem między Sadkowem a Rembowem.

 

Wizytę w centrum Rakowa – gdzie zrewitalizowany niedawno Rynek słusznie przysparza nie tylko lokalnej, ale i wojewódzkiej dumy – będzie trzeba odłożyć na inną okazję. Jakkolwiek szarpały nami dylematy, to ostatecznie zdecydowaliśmy, że zamiast wnosić wkład w wyślizganie świeżo położonej kostki – wyślizgamy obwodnicę! Następnie ostatkiem wody w bidonach udamy się w centralny punkt Cisowsko-Orłowińskiego Parku Krajobrazowego, czyli do bufetu. Stąd przyjdzie pomknąć już na ostatnią część Rajdu jednocześnie nabierając słusznego przeświadczenia, że profil trasy stanowczo się wypłaszczył. Nudno jednak nie będzie, bo odcinek przez Korzenno, Celiny i Rudki należy do najpiękniejszych i najprzyjemniejszych.

 

Na ostatnie skrzyżowanie z  ustąpieniem pierwszeństwa wpadamy w Pierzchnicy, tuż za jej centrum – na 9,4 km przed metą. Stamtąd już droga otwarta – choć przez Komórki (ciekawe, co komu zadzwoni!), las i jedną niewielką hopkę. Finiszowe metry powinny być szybkie i emocjonujące – szczególnie po dniu wypełnionym po brzegi kielecczyzną!

 

Podsumowanie / na co zwrócić szczególną uwagę / inne niebezpieczeństwa:

– trasa o profilu pagórkowatym, ale relatywnie łatwa technicznie (choć suma przewyższeń w połączeniu z dystansem wymaga jednak pewnego przygotowania kondycyjnego);

– nawierzchnia: asfaltowa, w większości dobra i bardzo dobra; kilka krótkotrwałych fragmentów w gorszym stanie + kostka w Daleszycach; pojedyncze dziury oczywiście wszędzie mogą się zdarzyć;

– natężenie ruchu: zazwyczaj niewielkie, okresami większe na drogach wojewódzkich – ale ostrożność zachować należy cały czas (również w stosunku do pojazdów rolniczych czy leśnych!)

– potencjalne niebezpieczeństwa:

⇒ przecinanie DK 74 – teoretycznie bezproblemowe, ale to jednak ruchliwa droga krajowa

⇒ skrzyżowania z ograniczonym pierwszeństwem (Daleszyce oraz lewoskręt z DK-74) lub ograniczonej widoczności (Pierzchnica)

⇒ Nowa Słupia – warto pilnować znaków, bo schodzi się tam kilka dróg

 

GDZIE NIE OZNACZONO INACZEJ – pomimo skrzyżowań, zakrętów, etc – POZOSTAJEMY NA DRODZE GŁÓWNEJ!